Na debatę “Przedłużenia zmysłów? Niepełnosprawni i media” organizowaną przez Europejskie Centrum Edukacji Medialnej zapraszałem kilka dni temu. Dziś na świeżo chcę się podzielić wrażeniami.
Mimo, że impreza, było nie było, akademicka poziom przygotowania i kierowanie debatą miło zaskakiwały. A nie było łatwo. Cóż, niektórzy dyskutanci już na początku zastrzegli, że są urodzonymi paplami i konsekwentnie to udowadniali. Ale ponieważ mieli wiele do powiedzenia w temacie debaty nikt chyba nie miał im tego za złe. Ja na pewno nie. I o tej nadmierne elokwencji piszę z przymrużeniem oka
Jadąc na spotkanie trochę oczekiwałem nudnych wywodów o tym jak to jest źle i jaka to nie jest dyskryminacja. Te założenia czyniłem niejako automatycznie, mimo stałego kontaktu z wieloma niepełnosprawnymi, których mój odbiór, ze względu na sposób bycia nie różni się od odbioru pozostałych znajomych. Tymczasem to właśnie był jeden ze stereotypów z jakim zgodnie walczą osoby biorące udział w debacie. Debacie, która okazała się być miłą dyskusją przerywaną co rusz anegdotami redaktora Kopcia
Obraz niepełnosprawnych w mediach
Nie zabrakło oczywiście analizy nie najlepszego obrazu i w ogóle sposobu mówienia o niepełnosprawnych w mediach – toż to był temat debaty. Ale ponieważ przesłanie było kierowane do adeptów sztuki dziennikarskiej zamiast narzekania mieliśmy do czynienia raczej z edukacją na negatywnych przykładach.
Bo we współczesnym tabloidalnym społeczeństwie obrazy są dwa: albo ta biedna sierotka co nic nie może więc trzeba zorganizować zbiórkę, czy inny festiwal twórczości, poklepać po plecach powiedzieć “nie martw się” – a jak już się naprzejmujemy, odejść do czasu kolejnego zrywu “miłosierdzia”. Albo etos bohatera, który dokonuje codziennych czynności, które są podnoszone do rangi “niewiadomoczego”.
Niepełnosprawni nie oczekują litości czy gloryfikowania zwyczajnych codziennych dokonań. Jak mówił Bartek Skrzyński nikomu nie zależy na etykietce herosa tylko dlatego, że poszedł po chleb. Ci ludzie, jak każdy inny, oczekują uznania za pracę, którą wykonują.
Na swoim przykładzie pokazywała to Agata Jabłońska. Jest modelką, ale nigdy nie oczekiwała taryfy ulgowej. Wręcz przeciwnie staje do rywalizacji, doskonali swój warsztat – normalnie pracuje, jak ty czy ja.
O litościwo-pochlipujących postawach i ich odbiorze przez samych zainteresowanych opowiadali m.in. Leszek Kopeć i Agata Radwańska. Wszystkie głosy brzmiały w tym temacie podobnie: “ludzie dajcie spokój z gettami mentalnymi”. Jeśli ktoś dobrze śpiewa, to niech startuje w Opolu, ale nie róbmy dla niego i jemu podobnych osobnego festiwalu tylko dlatego, że nie widzi, czy porusza się mniej sprawnie. Oczywiście igrzyska paraolimpijskie mają jak najbardziej rację bytu, ale różnicę chyba czujemy?
Zaraz nasuwa mi się na myśl skojarzenie z nie tak dawną dyskusją na liście PZN o sposobie realizacji dostępności przez mnożenie wersji stron. I argumenty wysuwane przez uczestników. Miałem z tym tematem jeszcze poczekać, ale idąc za ciosem już niebawem wpis o tym traktujący.
Dziękując organizatorom za przygotowanie całości przedsięwzięcia żywię ogromna nadzieję, że osoby przysłuchujące się debacie zrobią z tego doświadczenia właściwy użytek w swojej przyszłej pracy. Ja na pewno jestem bogatszy o kolejne doświadczenie.